- Cholera! Zaspałam! - Krzyknęłaś wyskakując z łóżka jak z procy. Miałaś dziś pierwszą lekcję gry na perkusji i wypadłoby się przedstawić z jak najlepszej strony, a nie od razu spóźniać się na pierwszą lekcję. Miała się ona odbyć równo w południe, a ty ledwo co wstałaś...
Szybkim krokiem podeszłaś do szafy, z której wyciągnęłaś pierwsze lepsze ciuchy i poszłaś do łazienki. Mając zęby, rozczesywałaś włosy, które jak na złość, zrobiły sobie mały żart i "zwinęły" się w kołtun. Rzuciłaś szczoteczkę do umywalki i wypłukałaś zęby, a następnie przemyłaś twarz. Tuszem poprawiłaś rzęsy i zaczęłaś rozczesywać włosy, klnąc przy tym. W końca udało ci się doprowadzić je do "ładu i składu", więc zaczęłaś się ubierać. Gotowa wyszłaś z łazienki. Do kieszeni spodni schowałaś telefon, wcześniej sprawdzając godzinę. Miałaś 10 minut na dotarcie, a przy dobrych wiatrach do szkoły muzycznej, w której miałaś się uczyć, idzie się 20 minut.
Schowałaś telefon wraz ze słuchawkami i zbiegłaś na dół. Z kuchni wzięłaś jabłko, bo na śniadanie nie było już czasu, i klucze. Wyszłaś z domu i zamknęłaś drzwi na klucz. Biegiem ruszyłaś do szkoły, sprawdzając co chwila godzinę. Kiedy weszłaś w centrum miasta, dostrzegłaś wielki tłum. Przepychałaś się przez ludzi nie zwalniając tępa choć i tak byłaś już spóźniona.
Z 7 minutowym spóźnieniem, dotarłaś na miejsce. Skierowałaś się do sali, w której miała odbyć się twoja pierwsza lekcja.
- Przepraszam, ale zaspa... - Zaczęłaś tłumaczyć od razu, ale widząc, że nikogo nie ma, zrezygnowałaś z tego. Zaczęłaś rozglądać się po sali. Myślałaś, że pomyliłaś się, ale było to nie możliwe, bo na drzwiach było napisane do czego przeznaczona jest sala, a w niej stała perkusja. Postanowiłaś poczekać na swojego nauczyciela. Byłaś szczęśliwa, że to nie ty się spóźniłaś, a on lub ona.
Po 20 minutach czekania, zrezygnowałaś i postanowiłaś wracać do domu. Otwierając drzwi usłyszałaś huk i czyjś krzyk. Wyjrzałaś zza drzwi. Zobaczyłaś tam chłopaka z lokami trzymającego się za nos.
- O boże, przepraszam. - Podeszłaś do niego. - Nic ci nie jest? - Spytałaś z troską.
- Kobieto, właśnie dostałem od ciebie drzwiami w nos. Wiem, że się spóźniam, ale błagam... Chcę łagodniejsze kary. - Z jego ust wypłyną potok słów.
- Eee... Ale to nie miała być kara. - Spojrzałaś na niego.
- Więc zrobiłaś to specjalnie?!
- Skądże! Jak miałam cię zobaczyć przez drzwi?
Chłopak zaczął się zastanawiać, ale nic nie wpadło mu do głowy.
- Nie ważne. - Machnął ręką. - Widziałaś może jakąś Julię co ma przyjść na pierwszą lekcję perkusji? - Spytał.
- To ja. - Uniosłaś jedną rękę.
- Ah, no tak! - Walną się otwartą dłonią w czoło. - Przecież wychodziłaś z tej sali. - Dodał, a ty się do niego uśmiechnęłaś. - Przepraszam za spóźnienie. Zgubiłem telefon i mnie nie obudził. - Podrapał się po głowie.
- Nic się nie stało. Sama też się spóźniłam.
Chłopak uśmiechnął się do ciebie i zaproponował rozpoczęcie lekcji. Zgodziłaś się. Loczek uczył cię od najprostszych rzeczy po te trudniejsze. Wszystko szybko łapałaś, więc po godzinnej nauce umiałaś już zagrać kawałek piosenki Green Day "Oh Love".
Postanowiliście odpocząć od nauki i porozmawiać. Usiedliście na podłodze pod ścianą i zaczęlicie rozmawiać.
- Wiesz... Znamy się już godzinę, a ja dalej nie wiem jak się nazywasz. - Zaśmiałaś się.
- Przepraszam. Jestem Jay. - Przedstawił się.
- Miło mi. - Uśmiechnęłaś się do niego.
- Co cię skłoniło do grania na perkusji? - Spytał ciekawy Jay.
- Od dziecka chciałam grać. Mój wujek był perkusistą w jednym zespole, ale rozpadli się. To wujek wciągnął mnie w wir perkusji. Nigdy nie miałam okazji się nauczyć, aż do teraz. Chcę w końcu spełnić swoje marzenie. Z czasem kto wie... Może będziesz kupował bilety na koncert mojego zespołu. - Zaśmiałaś się, a on razem z tobą.
- Już zbieram. - Znów się zaśmialiście.
- Ile grasz?
- Nie liczę. - Wzruszył ramionami.
Po której rozmowie wróciliście do lekcji. Wiedziałaś, że polubiłaś Jay'a. Jest on sympatycznym i uroczym chłopakiem.
*Po lekcji*
Całe 3h Jay uczył cię gry. Był zadowolony z twojej pracy i polubił cię, tak jak ty jego.
Kiedy opuściliście mury szkoły, Jay zaproponował wspólne wyjście do kawiarni. Zgodziłaś się bez żadnego "ale" i poszliście w wyznaczone miejsce. Jay zamówił dla ciebie kawę oraz szarlotkę, a dla siebie również kawę, ale sernik zamiast szarlotki. Usiedliście przy jednym ze stolików i rozmawialiście jedząc i pijąc. Jay opowiedział ci trochę o sobie. Dowiedziałaś się, że gra w zespole, ale teraz mają kilka dni odpoczynku, dlatego chodzi do szkoły muzycznej, aby uczyc innych. Jay kocha jaszczurki, a w domu ma jedną. Obiecał, że ci ją kiedyś przestawi.
Tak jak Jay, ty opowiedziałas mu trochę o sobie. Twoje życie nie jest tak bardzo fascynujące jak Jay'a, ale on słuchał cię z wielką uwagą.
Siedząc w kawiarni, nie pilnowaliście czasu. Dochodziła 18, a niebo pokryły czarne chmury. Zbierało się na deszcz. Postanowiliście już iść. Jay odprowadzil cię pod dom. Tam gadaliscie jeszcze trochę. Ani na chwilę nie zabrakło wam tematów, ale nadszedł czas pożegnania. Z niechęcią pożegnałaś się z Loczkiem. On odszedł, a ty miałaś wchodzić już do domu, kiedy usłyszałaś głos Jay'a:
- Julia!
- Tak? - Odwróciłaś się.
- Dałabyś mi swój numer? Tak na wszelki wypadek. - Powiedział nieśmiało. Uśmiechnęłaś się do niego szeroko i wyciągnęłaś rękę w jego stronę.
- Daj telefon. - Powiedziałaś. Chłopak zrobił wielkie oczy po czym powiedział:
- Em... Bo wiesz... Ja tak jakby zgubiłem telefon. - Podrapał się w tył głowy.
- To jak ty chcesz się za mną skontaktować tak na wszelki wypadek? - Zaśmiałaś się.
- Mama dziś mi kupuje nowy telefon. - Dumnie się wyprostował
- To zmienia wszystko. - Znów się zaśmiałaś. Otworzyłaś drzwi i weszłaś do domu, zapraszając Jay'a. On wszedł za tobą.
Poszłaś do kuchni, z której wzięłaś notesik leżący na blacie kuchennym. Potem zajęłaś się szukaniem długopisu, który znalazł się po chwili. Zapisałaś na kartce swój numer i dałaś McGuiness'owi.
- Tylko nie zgub. - Zaśmiałaś się.
- Ja gubię tylko telefony. - Również się zaśmiał. - Będę leciał. Jutro dam znać i może gdzieś pójdziemy. Cześć. - Powiedział i pocałował cię w policzek na pożegnanie. Wyszedł z domu, a ty dalej stałaś w tym samym miejscu bezruchu. Cały czas czułaś na swoim policzku miękkie usta Jay'a. Uśmiechałaś się do siebie. Byłaś... W niebie! Tak, Jay ci się spodobał, ale wiedziałaś, że nic z tego nie będ
zie, To jest... Chwilowa znajomość.
Pół roku później
Chodzisz z Jay'em. Jesteście nierozłączną parą! Jay jest dla ciebie najważniejszą osobą w życiu, tak jak ty dla niego.
_____________________________
Mraśny Jay dla Julii :D Mam nadzieję, że ci się podoba. :)
Przy okazji zapraszam was na jej bloga:
No po prostu zajebiste ^.^
OdpowiedzUsuńTen pomysł z nauką gry na perkusji no cudowny ♥
Wspaniały imagin :D
OdpowiedzUsuńMoj mrasny Jay ;3
OdpowiedzUsuńImagin cudowny *.*
Chyba skusze sie na lekcje perkusji XD