Z Nathan'em chodzisz od roku. Jesteście ze sobą szczęśliwi. Wszyscy mówią, że tworzycie wspaniałą parę.
Dziś twój chłopak razem z zespołem ma wywiad i sesję, więc nie ma go w domu. Siedziałaś sama na kanapie i skakałaś z kanału na kanał. Nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić. Strasznie ci się nudziło. Nagle usłyszałaś jak ktoś puka do drzwi. Niechętnie wstałaś i otworzyłaś. Jednak nie spodziewałaś się takiego gościa.
- Czego znów chcesz, Dionnie? - Powiedziałaś oschle. Nie lubiłaś tej dziewczyny. Zresztą jak ona ciebie. Cały czas starała ci się odebrać Nathan'a, ale jej to nie wychodziło.
- Może byś mnie wpuściła, co?
- Ciebie? Nigdy. - Prychnęłaś.
- Jak chcesz. - Powiedziała i zaczęła grzebać w swojej torebce. Patrzyłaś się na nią, kiedy ona wyciągnęła z niej dużą kopertę i ci ją podała.
- Co to? - Spytałaś patrząc się na to.
- Otwórz. - Sztucznie się uśmiechnęła. Westchnęłaś i otworzyłaś kopertę. Były w niej wyniki badań. - Czytaj. - Poleciła. Spojrzałaś na nią, a potem zaczęłaś czytać. Było tam napisane, że Dionnie jest w ciąży.
- I po co mi ta informacja? - Spytałaś zdziwiona i oddałaś jej kartki.
- To Nathan jest ojcem dziecka. - Powiedziała. Na początku nie mogłaś w to uwierzyć.
- Wyjdź stąd! - Zaczęłaś ją wypraszać z domu. Ta ze śmiechem wyszła z niego. Oparłaś się o ścianę i zaczęłaś płakać. Nie wierzyłaś, że Nathan mógł cię zdradzić, ale nagle... nagle uwierzyłaś. Pobiegłaś na górę, do twojego i Nathan'a pokoju. Z szafy wyciągnęłaś walizkę i zaczęłaś pakować rzeczy. Nie swoje, a Nathan'a. Byłaś pewna tego co robisz, choć w głębi duszy dalej biłaś się myślami. Czemu wyrzucasz Nathan'a z domu bez wyjaśnień? Czemu wierzysz Dionnie? Przecież to wszystko może być jedne wielkie kłamstwo.
Z płaczem pakowałaś rzeczy Sykes'a. Kiedy już to zrobiłaś, zaniosłaś walizkę pod drzwi, a sama usiadłaś na kanapie. Jeszcze bardziej zaczęłaś płakać, ale jednak miałaś kapkę nadziei, że to wszystko nie prawda.
Poszłaś do kuchni. Stamtąd wzięłaś butelkę czerwonego wina. Otworzyłaś i od razu upiłaś łyk. Wróciłaś na poprzednie miejsce i czekałaś na Nathan'a.
Po kilku godzinach przyszedł Nathan. Kiedy zobaczył walizkę, od razu podszedł do ciebie i spytał co się stało.
- Co się stało?! Co się stało?! Nie udawaj głupka i nie mów, że nie wiesz! - Naskoczyłaś na niego. Wstałaś z kanapy. Stałaś twarzą w twarz z Nathan'em.
- Ale... Weronika, ja nie wiem o co ci chodzi. - Zdziwił się.
- Jesteś ojcem, kretynie! - Pchnęłaś go.
- Ojcem? To chyba dobrze? - Uśmiechnął się.
- Dobrze?! Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie! Zdradziłeś mnie! - Krzyknęłaś mu w twarz.
- Co? Nie! Ja nigdy...
- Dionnie dziś do mnie przyszła i mi powiedziała, że jest w ciąży. Z tobą! - Przerwałaś mu i odeszłaś kawałek.
- Nigdy cię nie zdradziłem! - Podszedł do ciebie. Chciał cię złapać, ale ty się nie dałaś.
- Wynoś się stąd i nie wracaj. Z nami koniec... - Powiedziałaś i otarłaś łzy.
- To nie moje dziecko, ja... Ja z nią? Nigdy! - Dalej tłumaczył, ale ty miałaś już tego dość. Wyrzuciłaś Nathan'a z domu.
Tydzień później
Nathan przez cały próbował ci powiedzieć, że to nie on jest ojcem dziecka, ale ty mu nie wierzyłaś.
Dziś siedziałaś w domu. Sama. Miałaś ochotę umrzeć i dziś chciałaś to zrobić. Po co żyć skoro nie masz dla kogo? Miłość twojego życia cię zdradziła i jest ojcem!
Poszłaś do kuchni i wzięłaś z niej tabletki oraz wino. Poszłaś do pokoju, z którego wzięłaś żyletki. Tak, byłaś pewna tego co chcesz zrobić.
Usiadłaś na kanapie i wzięłaś całą garść tabletek popijając winem. Całe trzy listki i wino wystarczy, aby twój organizm opadł z sił. Nagle zadzwonił twój telefon. To był Nath. Nie odebrałaś, tak jak kolejnych następnych połączeń. Postanowiłaś z tym skończyć. Wysłałaś do Nathan'a wiadomość z treścią pożegnalną, a potem podcięłaś sobie żyły. Czułaś ciepłą krew płynącą po twojej skórze. Uśmiechałaś się. Czułaś ulgę. Upadłaś na podłogę i straciłaś przytomność. W tej samej chwili do mieszkania wpadł Nathan. Podbiegł w twoją stronę i klęknął przy tobie. Mówił coś do ciebie, wykręcając numer do szpitala, ale ty nie słyszałaś tego, ponieważ byłaś już nie żywa. Teraz obserwowałaś go z góry...
________________________
Udało się. :) Mam nadzieję, że się podoba, bo mi nie za bardzo. :/ Nie mam talentu do pisania smutasów. W mojej głowie wyglądają o wiele lepiej.
Zapraszam do komentowania. :)
Magda. :)
*-* Nie wiem co napisać normalnie ♥.♥ Popłakałam się. Ehhhhh ta Dionnie. Nienawidzę jej :<
OdpowiedzUsuńJest przecudny!!!!!!!!!! *-*
Dziękuję ♥
Wenyyy :* i jeszcze raz dziękuję za to cudo ♥
Ach, jaki smutny ten imagin. ;c Beczę normalnie. ;(
OdpowiedzUsuńMogłabyś prosić o jakiś imagin z Nathanem, byle tylko był ze szczęśliwym zakończeniem? Proszę. :)
Weny Kochana i czekam na kolejny imagin, oby pojawił się niebawem. ;*
Zapraszam do mnie: http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/ :)
mogłabym *
Usuń