Dzisiejszy dzień był najgorszym w twoim życiu. Trzy jedynki, wizyta u dyrektorki i kilka uwag. A do tego wszystkiego pokłóciłaś się z rodzicami. Sama dokładnie nie pamiętasz o co.
Szłaś ulicami Londynu ze słuchawkami w uszach. Nagle zaczęło padać. Zatrzymałaś się i przeklnęłaś pod nosem. Po namyśle, stwierdziłaś, że jest ci to obojętne i poszłaś dalej w stronę parku.
Ludzie biegli do domów, niektórzy z parasolkami, a niektórzy nie. Ty jednak nie miałaś zamiaru wracać.
Doszłaś do parku i dostrzegłaś, że nie ma tam praktycznie nikogo. Wzruszyłaś ramionami i skierowałaś się w stronę ławki. Znajdowała się ona pod drzewem.
" Przynajmniej mniej zmoknę. " , pomyślałaś i usiadłaś. Wyłączyłaś muzykę, a po chwili zdjęłaś słuchawki. Rozejrzałaś się dookoła. Cały Londyn w przeciągu kilku minut opustoszał.
Nagle usłyszałaś za swoimi plecami głos. Wystraszyłaś się. Wstałaś z ławki i zaczęłaś się od niej odsuwać. Nikogo nie było.
- Musiało mi się wydawać. - powiedziałaś pod nosem. Obróciłaś się, a chwilę później wpadłaś na pewnego chłopaka. Krzyknęłaś.
- Przepraszam. - powiedzieliście równo. Chłopak uśmiechnął się. - W porządku. - znowu razem.
- Nie chciałem cię wystraszyć. - powiedział, tym razem sam.
- Em, nie wystraszyłeś. - odpowiedziałaś czując jak twoje policzki nabierają kolorów, z niewiadomo jakiego powodu.
- Krzyknęłaś. - spuściłaś wzrok. - Nathan. - chłopak podał ci swoją dłoń.
- Wiktoria. - niepewnie uścisnęłaś ją.
- Jesteś cała przemoknięta. - oznajmił. Jakbyś nie wiedziała.
- Ty też. - odparłaś.
- Zgubiłem klucze. - Nathan złapał się za tył głowy. - A ty? Czemu nie wracasz do domu? - zaczął się wypytywać.
- Pokłóciłam się z rodzicami. - westchnęłaś. - Pomóc ci szukać? - zapytałaś.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami.
- Too... Gdzie je ostatnio widziałeś? - zapytałaś z uśmiechem na twarzy. Chłopak po chwili ruszył w stronę mini lasku, który znajdował się w parku. Poszłaś za nim. Doszliście na małą polankę, która była w tym lasku. Zaczęliście przeszukiwać całą polankę. Po 15 minutach poszukiwań, Nathan poddał się. Usiadł na trawie i przetarł rękoma twarz. Podeszłaś do niego. Chłopak złapał się za kieszeń. Po chwili wyciągnął z niej klucze. Wykrzywił usta, a ty walnęłaś się w czoło otwarta ręką.
- Wybacz. - spojrzał na ciebie. Wywróciłaś oczami i usiadłaś naprzeciw jego.
- Wiesz... Skoro mam klucz, pada deszcz, a ty pokłóciłaś się z rodzicami, to może przyjdziesz do mnie? - zapytał i uśmiechnął się do ciebie. Spojrzałaś na niego z dziwną miną.
- Nie trzeba. Poradzę sobie. - odparłaś. Chciałaś wstać, ale Nath powstrzymał cię.
- Przecież nic ci nie zrobię. - znów uśmiech. - Obiecuję. - położył rękę na serce. - A jak uważałabyś, że zachowuję się nieodpowiednio, to możesz mnie uderzyć. - uśmiech. Westchnęłaś i zgodziłaś się.
Do domu Nathana nie było aż tak daleko. Po niespełna 15 minutach byliście na miejscu. Kiedy weszliście do domu, Nath polecił ci, żebyś ściągnęła mokrą kurtkę i buty. On poszedł na górę, a po chwili wrócił z suchymi ciuchami i ręcznikiem w ręku.
- Proszę. - podał ci, a ty uśmiechnęłaś się. - Łazienka jest na górze, na końcu korytarza po lewej stronie. - powiedział, a palcem pokazał kierunek. Podziękowałaś i uśmiechnęłaś się.
Schodami udałaś się do łazienki. Tam suche ciuchy położyłaś na wannie, a mokre zrzuciłaś z siebie i powiesiłaś na kaloryferze. Założyłaś na siebie suche ciuchy. Uśmiechnęłaś się do siebie w lustrze. Chłopak dał ci bluzkę z misiem, na której pisało Game Over i trochę za duże dresy. Do twojego nosa dotarł wspaniały zapach perfum chłopaka. Zamknęłaś oczy. Nagle światło zgasło. Otwarłszy oczy i wyjrzałaś przez okno. Całe niebo w jednej chwili zmieniło swój kolor na biały. Grzmot.
- Tylko tego brakowało. - po omacku wyszłaś z łazienki. Zeszłaś na dół i zobaczyłaś że w salonie świeci się małe światło. Nathan podszedł do ciebie i podał ci, szklankę z herbatą. Podziękowałaś. Razem usiedliście na kanapie.
- Okropna pogoda. - zaczął rozmowę.
- Straszna. - odpowiedziałaś i upiłaś łyk herbaty. Całe mieszkanie rozświetliło się.
- Zaraz walnie i to mocno. - powiedział chłopak, a ty schowałaś głowę w poduszkę. Grzmot. Znów krzyknęłaś - Ej, tu ci się nic nie stanie. - podszedł do ciebie.
- Wiem. Ale to nie zmienia faktu, że boję się burzy. - wykrzywiałaś usta. On uśmiechnął się.
- Może chcesz się położyć? - zapytał.
- Jest 17. - zaśmiałaś się.
- Oł, no tak. - również się zaśmiał.
- Przeżyje. - uśmiechnęłaś się i znów grzmot.
- Może film? - zapytał.
- Nie ma prądu.
- Ale jest laptop. - powiedział i pobiegł na górę. Chwilę siedziałaś sama, ale chłopak nie kazał ci długo na siebie czkać. Nie minęły 2 minuty, a Nath był już z powrotem. Zajął miejsce obok ciebie i odpalił laptopa.
- A więc co chcesz obejrzeć? - zapytał wpisując hasło do komputera.
- Zależy co masz. - wzruszyłaś ramionami. Chłopak spojrzał na ciebie i odpalił katalog z filmami. - Same horrory - podsumowałaś. Zaczęłaś przeglądać tytuły filmów. - Eh, niech będzie ... Piła. - oznajmiłaś z uśmiechem i upiłaś łyk herbaty.
- Jesteś pewna? - uniósł brew.
- W stu procentach. - powiedziałaś, a on włączył film. Postawił laptopa na stoliku i zaczęliście oglądać.
Następnego dnia obudziłaś się oparta o Nathana, a jego głowa leżała na twojej. Lekko wydostałaś się i chciałaś się skierować do łazienki. Po cichu udałaś się, ale cisza nie trwała zbyt długo, bo zahaczyłaś ręką wazon, który stał na szafce. Nathan poderwał się z kanapy i spojrzał w twoją stronę.
- Przepraszam. - powiedziałaś cicho i wzięłaś się za sprzątanie. Chłopak podszedł do ciebie i zaczął ci pomagać. Na rękę wrzucił kawałki szkła, pomimo tego, że mówiłaś mu, że się skaleczy. Kiedy skończyliście, obydwoje w tym samym czasie podnieśliście głowy. Patrzyliście sobie w oczy. Twoje policzki nabierały rumieńców. Chłopak przybliżył się do ciebie. Wasze twarze były niebezpiecznie blisko siebie, ale ty o dziwo się nie odsuwałaś. Nagle chłopak pocałował cię niepewnie, ale kiedy odwzajemniłaś pocałunek, był już pewny. Trwaliście długo. Oderwaliście się od siebie i znów wasze spojrzenia się spotkały. Wstałaś i poszłaś ogarnąć się. Zastanawiałaś się, czemu nie zaprzeczałaś temu, aby cię pocałował. Dziwiłaś się samej sobie, ale podobał ci się.
Wyszłaś z łazienki, już w swoich wczorajszych ciuchach. W kuchni zobaczyłaś Nathana.
- Odwieziesz mnie? - spytałaś niepewna. On pokiwał głową i ruszyliście do samochodu. Było niezręcznie.
Kiedy podjechaliście pod dom, spojrzał ci w oczy i powiedział:
- Wiktoria, przepraszam. To było silniejsze ode mnie. - nie patrzyłaś na niego. Z jednej strony chciałaś, ale z drugiej nie.
- Zapomnij o tym. Zapomnij o mnie. Nigdy się nie spotkaliśmy. - powiedziałaś i wyszłaś z samochodu. Nathan zrobił to samo.
- Jesteś na mnie zła? - zapytał, a ty spojrzałaś na niego.
- Nie.
- To co jest? - dopytywał się. Westchnęłaś. Chciałaś już coś powiedzieć, ale nie mogłaś. Z domu wybiegła twoja mama. Od razu zaczęła na ciebie krzyczeć, że nie dawałaś znaku życia. Nie zauważyła nawet Nathana stojącego niedaleko. Z twoich oczu poleciały łzy. Wpadłaś do domu. Pobiegłaś do swojego pokoju, wyciągnęłaś z niej walizkę i zapakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy. Potem wybiegłaś z powrotem. Rodzice próbowali cię zatrzymać, ale nie udało im się to. Uciekłaś z domu. Kiedy z niego wychodziłaś, na zewnątrz nie było chłopaka. Pojechał. przez chwilę nie wiedziałaś co masz zrobić. Poszłaś więc do parku. Tam usiadłaś na ławce. Zaczęłaś płakać. Czemu uciekłaś? Nie wiedziałaś tego. To się stało tak nagle. Przecież twoi rodzice nie zrobili nic złego, prawda? Kochali cię. To co się stało kilka godzin temu i teraz pod domem nie znaczy, że masz się wyprowadzić. Chciałaś wrócić, jednak nie zrobiłaś tego. Otarłaś łzy rękawem i wstałaś. Ruszyłaś w stronę domu Nathana. Po drodze myślałaś co mu powiesz. Nie wychodziło ci to. Postanowiłaś pójść na żywioł. Kiedy doszłaś, zapukałaś w drzwi, a po chwili stał w nich brunet. Spojrzał się na ciebie, potem na twoją walizkę i znów na ciebie.
- Co się stało? - zapytał zatroskanym głosem.
- Uciekłam z domu.
- Czemu? - wziął od ciebie walizkę i weszliście do środka.
- Sama nie wiem. - znów się rozpłakałaś. Chłopak podszedł do ciebie i przytulił. Wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej. Kiedy oderwałaś się od niego, spojrzeliście sobie w oczy.
- Nie mogę o tym zapomnieć. - powiedział Nathan, a ty zastanawiałaś się o co chodzi.
- O czym?
- O naszym pocałunku.
- Sam mówiłeś że tego nie chciałeś. Że to było silniejsze od ciebie. Każdą nowo poznaną dziewczynę tak całujesz, a potem wmawiasz takie bzdury?! - krzyknęłaś.
- Wiki, to nie prawda. Odkąd zerwałem ze swoją dziewczyną, nikogo nie pokochałem. - usiadł na kanapie. - Od 3 lat. - spojrzałaś się na niego. Teraz to ty musiałaś to zrobić. Podeszłaś do niego i namiętnie pocałowałaś. Chłopak dopiero po chwili odwzajemnił go. Kiedy skończyliście, wasze czoła stykały się, a wy zatapialiście się w swoich oczach.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ
Wróciłaś do domu, po niespełna 2 tygodniach. Przez to bardziej związałaś się z Nathanem. Jesteście razem od 3 miesięcy. Kochacie się i to bardzo. Jesteście ze sobą szczęśliwi.
________________________________
Imagin powstał jeszcze na mojego dawnego bloga. Jednak mam nadzieję, że podoba :)
Proszę o szczerą opinię ;)
Już 10 imiagin! :D Może jest ktoś chetny aby prowadzić ze mną tego bloga ? ;) Jeśli tak to piszcie nie GG : 36644226
Zapraszam was do składania zamówień ;)
Do napisania <3
Tak mi się właśnie wydawało że go już gdzieś czytałam :D
OdpowiedzUsuńAle wrażenie jak za pierwszym razem świetny *____*