środa, 7 sierpnia 2013
26.Siva
-(T.I)! Zaraz zaczynamy,przygotuj nasze modelki bo są jeszcze nie uczesane i nie ubrane!-krzyczał zdenerwowany Aleksander twój szef.
-Już biegne.- odpowiedziałaś Aleksandrowi i zaczęłaś przygotowywać pierwszą modelką Nadię.
Nadzwyczaj lubiłaś swoją pracę wizażystki ,ta praca dawała ci radości do życia,każdego dnia budziłaś sie ze satysfakcją,że pracujesz właśnie tu.
-Dobrze,jeszcze trochę,cienia na policzki i możesz iść do garderoby. - uśmiechnęłaś sie do dziewczyny.
Kolejnymi paniami były Luiza,Marta i Klaudia. Zrobiłaś to co musiałaś i poszłaś na krótką przerwę na kawe.
Potem przyszedł czas na panów. Nigdy nie miałaś chłopaka,a co dopiero modela,ale zawsze cię tacy pociągali. Mieli w sb to coś,czego inni nie mieli. Posadziłaś na fotelu najpierw Roberta potem Michała, Norberta i na koniec pozostał ci Siva. Irlandczyk,który przyleciał do Polski w poszukiwaniu pracy. Od zawsze ci sie podobał. Jego kolor skóry,kości policzkowe,kóre były bardzo wyraźne i uśmiech, ten cudowny uśmiech.
-Ładnie dzisiaj wyglądasz- zagadał do cb chłopak. Nie widziałaś co powiedzieć,zaskoczył cie. Myślałaś,że jesteś dla niego jak powietrze.
-D-d-dzięki-zaczęły ci drgać ręce.
-Ej,co sie dzieje? Stresujesz się czyms?
-Ja? W życiu. Czym miałabym sie stresować. - zaczęłaś paplać od rzeczy,ale nareszcie skończyłaś i wypuściłaś Sivę. Sama opadłaś wykończona na fotel i dokończyłaś swoją już zimną kawę.
Pokaz miał sie zaczął za 5 minut. Siedziałaś za kulisami i czekałaś na rozpoczęcie pokazu. Nagle podbiegł do cb Siva. Byłaś bardzo tym zaskoczona. Wstałaś z fotela,a chłopak objął rękoma twoją twarz i namiętnie cie pocałował, na koniec uśmiechnął sie do cb i pobiegł na występ. Przez chwile nic do cb nie docierało,dopóki Aleksander nie wydarł sie,że pokaz juz sie zaczął. Usadowilaś sie na swoim fotelu i zza kulis obserwowałaś wybieg. Nagle sala ucichła i usłyszałaś znajomy głos. Nagle publiczność zaczęła wywoływać twoje imie i wyszłać na scene. Na środku stał Siva,który złapał cie za ręke:
-(T.I) zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał się cb chłopak
-Taaak!-powiedzialaś szczęśliwa i zaczeły bic brawa. Po pokazie,każdy wam gratulował ,a ty szczęśliwa przytuliłaś sie do chłopaka.
Po 2 latach jesteście szczęśliwą parą i mieszkacie razem w małym domku na wsi.
___________________________________________________________________________________
Dawno nie pisałam imaginów i czuje sie z tym źle bo was zaniedbałam. Wyszedl średni,ale po długich wyczekiwaniach nareszcie sie pojawił :)
sobota, 3 sierpnia 2013
25. Nathan
Dla Izy
Dziś Iza i Nathan mają po 20 lat. Od tamtego czasu są nierozłączni. Oni są po prostu najlepszymi przyjaciółmi! Pomimo tego, że życie Nath'a wywróciło się o 180 stopni, ponieważ dołączył do zespołu, dalej utrzymują ze sobą kontakt. Kiedy tylko mogą spotykają się. Właśnie dziś Nathan przyjeżdża do Gloucester, swojego rodzinnego miasta, gdzie się poznał Izę, więc obydwoje będą mogli się spotkać.
Blond dziewczynka siedziała na huśtawce i bujała się na niej. Na placu zabaw była sama. Wszystkie dzieciaki gdzieś wyjechały, ponieważ były wakacje. Zeskoczyła z huśtawki i z uśmiechem na twarzy udała się na zjeżdżalnie. Usiadła na początku zabawki i czekała. Na co? Na nic... Zawsze tak siedziała. Machała nogami, wbijając wzrok w czubki butów.
- Zjeżdżasz? - Nagle usłyszała chłopięcy głos.
- Nie - odpowiedziała, a z jej twarzy znikł uśmiech. Przy zjeżdżalni stał brunet o niebiesko-zielonych tęczówkach w pelerynie SuperMena. Był on w jej wieku. Chłopiec wszedł na zjeżdżalnię i usiadł za dziewczynką. Jednym ruchem popchnął ją. Zjechała, łapiąc go za ramię. Obydwoje wylądowali na piasku.
- Co ty zrobiłaś?! - Brunet pokazał na swoją ulubioną pelerynę, która przed chwilą uległa zniszczeniu. Zaczął krzyczeć na dziewczynkę, a ona patrzyła na niego zdezorientowana. To nie była jej wina...
Od tej pory dwójka dzieci za sobą nie przepadała. Dokuczali sobie na każdym kroku. Los chciał, aby razem trafili do jednej klasy, kiedy czas był, aby pójść do szkoły. Przez całe 9 lat mieli ze sobą na pieńku, ale pewnego dnia postanowili zakopać topór wojenny.
Słoneczny dzień w Londynie. Popołudnie. Dwójka już nastolatków spotkała się na starym placu zabaw. Umówili się na spotkanie. Dziewczyna chciała załagodzić całą sytuację, choć chłopak nie był z tego zadowolony. Ale zgodził się. Obydwoje mieli tego dość. Tej nienawiści. Nathan i Iza przyszli w tym samym czasie. Nic nie mówiąc, obydwoje poszli na zjeżdżalnię, przez którą narodziła się nienawiść. Przez chwilę siedzieli cicho, kiedy dziewczyna w końcu się odezwała:
- Nie chcę dłużej tego ciągnąć, Nathan - spojrzała na bruneta, który również na nią spoglądał.
- Miałem 6 lat. Przepraszam - powiedział, a Iza się do niego uśmiechnęła. Przytuliła się do niego. Od tej pory stali się najlepszymi przyjaciółmi.
Dziś Iza i Nathan mają po 20 lat. Od tamtego czasu są nierozłączni. Oni są po prostu najlepszymi przyjaciółmi! Pomimo tego, że życie Nath'a wywróciło się o 180 stopni, ponieważ dołączył do zespołu, dalej utrzymują ze sobą kontakt. Kiedy tylko mogą spotykają się. Właśnie dziś Nathan przyjeżdża do Gloucester, swojego rodzinnego miasta, gdzie się poznał Izę, więc obydwoje będą mogli się spotkać.
Iza szykowała się na spotkanie z Nath'em. Założyła na siebie krótkie jeansowe spodenki, białą bluzkę na ramiączka z flagą USA. Jako obuwie postanowiła założyć czerwone Vans. Włosy uczesała w kucyka, a swojej blond grzywce pozwoliła spadać na czoło. Była już gotowa, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wiedziała, że to Nathan, więc od razu pobiegła mu otworzyć.
- He - nie dokończyła przywitania, ponieważ Nathan jednym ruchem ją obrócił i założył na jej oczy chusteczkę, którą zawiązał. Chwycił jej dłoń i zaprowadził do jego samochodu. Wystraszyła się, ale ufała mu i nie zadawała pytań. Chłopak jechał szybko, więc równie szybko byli na miejscu. Ale gdzie? Nie wiedziała, ponieważ miałaś zawiązane oczy. Usłyszała dźwięk zamykanych drzwi. Nathan wysiadł z samochodu i poszedł otworzyć Izie. Tak jak wcześniej, chwycił jej dłoń i pomógł wysiąść. Nie puszczając Izy, poprowadził ją na mostek i wtedy ściągnął chustkę z oczu blondynki. Oczom Izy ukazało się jeziorko, a na nim pływała drewniana łódka. Odwróciła się do Nath'a. Stał z uśmiechem na twarzy. Również się do niego uśmiechnęła.
Razem poszli na łódkę. Odpłynęli kawałek, a potem zatrzymali się w miejscu i rozmawiali jak zawsze. A pomyśleć, że kiedyś się nienawidzili...
Po kilku minutach, rozmowa się urwała. Siedzieli cicho i milczeli, kiedy Nathan znów się odezwał:
- Iza, chciałbym ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak - spojrzał na dziewczynę.
- Najlepiej po angielsku - szeroko się do niego uśmiechnęła, aby ośmielić chłopaka. Ten wziął głęboki wdech i wydech, po czym dodał:
- Znamy się bardzo długo, wiele lat, ale ja od pewnego czasu coś... coś zacząłem do ciebie czuć - skończył. Patrzyła na niego jakby zobaczyła ducha. Nie czuła nic do Nath'a... Powiedziała mu to. Kazała mu wrócić na brzeg i odwieść ją do domu. Nathan bez żadnego ale zgodził się. Wiedziała, że był smutny. Iza nie potrafiła się w nim zakochać. Przecież on był jej przyjacielem!
Chłopak odwiózł Izę do domu. Tam bez pożegnania z Nath'em, wyszła z samochodu. Poszła o siebie do pokoju. Musiała to wszystko przemyśleć, ale nie wiedziała, że zajmie ci to tak wiele czasu....
Przez dwa miesiące Iza nie odzywała się do Sykes'a. Szmat czasu, prawda? Nathan również nie odezwał się do niej. Sądził, że nie powinien, sądził, że ich przyjaźń się skończyła.
Był pochmurny dzień w Londynie. Ale to dziś Iza i Nathan mieli się spotkać. Dziewczyna chciała, aby wszystko było tak jak dawniej, albo i lepiej. Bowiem, od pewnego czasu również czuła coś do Nathan'a. Brakowało jej go, tęskniła za nim i... zakochała się w nim. Wydawało jej się to dziwne, ponieważ nie widziałaś go tak długo, a tymczasem pokochała go. Może po prostu potrzebowała czasu, aby pozwolić Nathan'owi ukraść jej serce?
Z uśmiechem na twarzy szła do parku, gdzie umówiła się z Nathan'em. W oddali zobaczyła chłopaka, z którym miała się spotkać. Stał tyłem do miejsca, z którego szła. Uśmiechnęła się do siebie i po cichu podeszła do bruneta. Zasłoniła mu dłońmi oczy.
- Zgadnij kto to - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Nathan szybkim ruchem złapał Izę za ręce i okręcił się o 180 stopni tak, że stali twarzą w twarz, uśmiechnięci do siebie.
- Tęskniłem - usłyszała z ust chłopaka.
- Ja także - wtuliła się w niego. Stali tak długo. Iza była szczęśliwa, będąc znów przy Nathan'ie. Znów jego silne ramiona obejmowały ją, jego niebiesko-zielone tęczówki patrzyły na nią, a jego usta okazywały szczery uśmiech. Oderwała się od niego i spojrzała głęboko w oczy. Wiedziała co chce teraz powiedzieć. - Wszystko przemyślałam, Nathan - powiedziała i szeroko się uśmiechnęła. - Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Kocham cię - dodała. Na twarzy Nathan'a zagościł równie wielki uśmiech, jak i na twarzy Izy. Brunet położył dłoń na karku blondynki, a kciukiem gładził jej policzek, po czym złożył na ustach Izy namiętny pocałunek. Od tej pory stali się parą, której nikt nie rozdzieli.
__________________
Ta dam. :D Ten imagin idzie na konkurs (http://nathansykespoland.blogspot.com/p/konkursy.html)
. ;) Co o nim sądzicie? :D Szczerze? Mi się podoba. ;)
Magda.
piątek, 2 sierpnia 2013
24. Max
Dla Julii
Max jest twoim chłopakiem od 2 lat. Jesteście ze sobą bardzo szczęśliwi, kochacie się najmocniej na świecie. Max często wyjeżdża i rzadko się widujecie, ale staracie się utrzymywać ze sobą kontakt.
Dziś są twoje urodziny. Jak zwykle spędzisz je sama, bez swojego chłopaka. Siedziałaś przed telewizorem i przełączyłaś na stację muzyczną, gdzie właśnie leciał teledysk The Wanted. Uśmiechałaś się do elektrycznego pudła, widząc tam swojego chłopaka. Tęskniłaś za nim i to bardzo. Ale jeszcze kilka dni i wraca do Londynu. W pewnym momencie usłyszałaś pukanie do drzwi. Niechętnie wstałaś z kanapy i wolnym krokiem skierowałaś się do drzwi, aby je otworzyć. Jednak na zewnątrz nie było nikogo. Zaczęłaś się rozglądać, lecz dalej nikt się nie pojawiał. Wystraszyłaś się. Chciałaś już zamykać drzwi, kiedy na wycieraczce dostrzegłaś czerwone róże, a do nich doczepiona karteczka. Podniosłaś i przeczytałaś: Bądź gotowa o 19. Przyjadę po ciebie. Max. xx
Weszłaś do domu i jeszcze raz przeczytałaś karteczkę. Jakim cudem Max ma być tu o 19, skoro jest w Vegas? Jak? To pytanie nie dawało ci spokoju... Ale postanowiłaś być gotowa o tej godzinie. Poszłaś do garderoby i wyciągnęłaś z niej komplet. Była godzina 17, więc postanowiłaś zacząć się szykować. Sukienkę i resztę zostawiłaś w pokoju na łóżku, a sama poszłaś do łazienki, aby się odświeżyć. Potem zaczęłaś się szykować. Zrobiłaś sobie lekki makijaż, a włosy wyprostowałaś. Owinięta ręcznikiem, wyszłaś z łazienki po sukienkę i raz z nią wróciłaś. Założyłaś ją na siebie i uśmiechnęłaś się do siebie. Opuściłaś pomieszczenie, kierując się do pokoju. Tam dokończyłaś swój strój, czyli założyłaś buty i inne dodatki. Jeszcze raz przejrzałaś się w lustrze i wypsikałaś się perfumami. Byłaś gotowa. Chwyciłaś swoją kopertówkę i zeszłaś na dół. Miałaś jeszcze 20 minut, więc postanowiłaś pooglądać trochę telewizji. Jak zwykle włączyłaś jakiś kanał muzyczny. Akurat leciał znów teledysk The Wanted. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Zaczęłaś się zastanawiać, jakim cudem Max miał przyjechać po ciebie. Przecież był w trasie po Ameryce. Jak miał przyjechać do Londynu w tak krótkim czasie? Jeszcze dziś rano widziałaś jego wywiad w amerykańskim porannym programie - The Sun. Z rozmyśleń wyrwało cię pukanie do drzwi. Szybko wyłączyłaś telewizję, poprawiłaś sukienkę i podeszłaś do drzwi, aby je otworzyć. Zobaczyłaś w nich Max'a w garniturze. Szeroko się uśmiechał, a ty od razu wpadłaś mu w ramiona.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - szepnął ci na ucho. Oderwałaś się od niego i spojrzałaś w oczy.
- Jak ty tu? - Spytałaś szczęśliwa. Myślałaś, że to wszystko to żart... A tymczasem, Max stoi przed tobą.
- Nie zadawaj tyle pytań - zaśmiał się. - Chodź - złapał cię za rękę. Wyszliście z domu. Jak na noc w Londynie, było dość ciepło. Szliście chodnikiem, trzymając się za ręce. Nie wiedziałaś gdzie Max cię prowadzi. Wiedziałaś tylko, że to będzie coś czego nie zapomnisz. Że tego dnia nigdy nie zapomnisz!
Doszliście do jakiegoś budynku. Była to restauracja o nazwie, którą trudno wymówić. Max uśmiechnął się do ciebie i pocałował, po czym weszliście do środka. Już przy samym wejściu czekał na was kelner, który zaprowadził was do stolika. Ku twojemu zdziwieniu, cała sala była pusta. Na środku stał tylko jeden stolik, a na nim świece i przygotowane sztućce oraz kieliszki. Obok stolika, w wiadrze, na krześle zakrytym białym płótnem, był szampan. Max, jak na mężczyznę przystało, odsunął ci krzesło i gestem ręki zaprosił abyś usiadła. Wykonałaś to. George usiadł na przeciw ciebie.
- Tęskniłem za tobą - powiedział i chwycił twoją dłoń.
- Ja tak samo - uśmiechnęłaś się do niego. Zatopiliście się w rozmowie. Tak wiele mieliście sobie do opowiedzenia. Max jednak nie chciał zdradzić, jakim sposobem udało mu się przylecieć do UK. Nie pytałaś go więcej o to, bo wiedziałaś, że to nic nie da.
Kelner przyniósł wam zamówienie. Zajadając się, dalej rozmawialiście. Śmiałaś się z żartów Max'a, które były jego specjałem.
Po skończonej kolacji, wyszliście z restauracji. Londyn opustoszał, ponieważ dochodziła północ. Zasiedzieliście się w restauracji.
Byłaś pewna, że wrócisz teraz z Max'em do domu, ale wcale nie szliście w tym kierunku. Poszliście na most Tower Bridge. Nocą wyglądał jeszcze piękniej. Stałaś wtulona w Max'a. Chłopak obejmował cię od tyłu. Milczeliście. Nie musieliście rozmawiać, wystarczała wam wasza obecność.
Równo o północy, do waszych uszu dobiegł dźwięk dzwonu z Big Bena. W tej samej chwili, Max oderwał się od ciebie. Spojrzałaś na niego zdziwiona, a ten klęknął przed tobą i złapał za rękę, wcześniej wyciągając z kieszeni małe, czerwone pudełeczko.
- Jula - Max lubił tak na ciebie mówić - jesteś miłością mojego życia, jesteś najważniejszą osobą dla mnie. Kocham cię i... - wziął głęboki wdech - Czy uszczęśliwisz mnie jeszcze bardziej i zostaniesz moją żoną? - Skończył. Stałaś i nie wiedziałaś co powiedzieć. W końcu zdałaś się na piskliwe tak. George wstał z kolan, założył ci pierścionek, a potem wpił się w twoje usta.
Max jest twoim chłopakiem od 2 lat. Jesteście ze sobą bardzo szczęśliwi, kochacie się najmocniej na świecie. Max często wyjeżdża i rzadko się widujecie, ale staracie się utrzymywać ze sobą kontakt.
Dziś są twoje urodziny. Jak zwykle spędzisz je sama, bez swojego chłopaka. Siedziałaś przed telewizorem i przełączyłaś na stację muzyczną, gdzie właśnie leciał teledysk The Wanted. Uśmiechałaś się do elektrycznego pudła, widząc tam swojego chłopaka. Tęskniłaś za nim i to bardzo. Ale jeszcze kilka dni i wraca do Londynu. W pewnym momencie usłyszałaś pukanie do drzwi. Niechętnie wstałaś z kanapy i wolnym krokiem skierowałaś się do drzwi, aby je otworzyć. Jednak na zewnątrz nie było nikogo. Zaczęłaś się rozglądać, lecz dalej nikt się nie pojawiał. Wystraszyłaś się. Chciałaś już zamykać drzwi, kiedy na wycieraczce dostrzegłaś czerwone róże, a do nich doczepiona karteczka. Podniosłaś i przeczytałaś: Bądź gotowa o 19. Przyjadę po ciebie. Max. xx
Weszłaś do domu i jeszcze raz przeczytałaś karteczkę. Jakim cudem Max ma być tu o 19, skoro jest w Vegas? Jak? To pytanie nie dawało ci spokoju... Ale postanowiłaś być gotowa o tej godzinie. Poszłaś do garderoby i wyciągnęłaś z niej komplet. Była godzina 17, więc postanowiłaś zacząć się szykować. Sukienkę i resztę zostawiłaś w pokoju na łóżku, a sama poszłaś do łazienki, aby się odświeżyć. Potem zaczęłaś się szykować. Zrobiłaś sobie lekki makijaż, a włosy wyprostowałaś. Owinięta ręcznikiem, wyszłaś z łazienki po sukienkę i raz z nią wróciłaś. Założyłaś ją na siebie i uśmiechnęłaś się do siebie. Opuściłaś pomieszczenie, kierując się do pokoju. Tam dokończyłaś swój strój, czyli założyłaś buty i inne dodatki. Jeszcze raz przejrzałaś się w lustrze i wypsikałaś się perfumami. Byłaś gotowa. Chwyciłaś swoją kopertówkę i zeszłaś na dół. Miałaś jeszcze 20 minut, więc postanowiłaś pooglądać trochę telewizji. Jak zwykle włączyłaś jakiś kanał muzyczny. Akurat leciał znów teledysk The Wanted. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Zaczęłaś się zastanawiać, jakim cudem Max miał przyjechać po ciebie. Przecież był w trasie po Ameryce. Jak miał przyjechać do Londynu w tak krótkim czasie? Jeszcze dziś rano widziałaś jego wywiad w amerykańskim porannym programie - The Sun. Z rozmyśleń wyrwało cię pukanie do drzwi. Szybko wyłączyłaś telewizję, poprawiłaś sukienkę i podeszłaś do drzwi, aby je otworzyć. Zobaczyłaś w nich Max'a w garniturze. Szeroko się uśmiechał, a ty od razu wpadłaś mu w ramiona.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - szepnął ci na ucho. Oderwałaś się od niego i spojrzałaś w oczy.
- Jak ty tu? - Spytałaś szczęśliwa. Myślałaś, że to wszystko to żart... A tymczasem, Max stoi przed tobą.
- Nie zadawaj tyle pytań - zaśmiał się. - Chodź - złapał cię za rękę. Wyszliście z domu. Jak na noc w Londynie, było dość ciepło. Szliście chodnikiem, trzymając się za ręce. Nie wiedziałaś gdzie Max cię prowadzi. Wiedziałaś tylko, że to będzie coś czego nie zapomnisz. Że tego dnia nigdy nie zapomnisz!
Doszliście do jakiegoś budynku. Była to restauracja o nazwie, którą trudno wymówić. Max uśmiechnął się do ciebie i pocałował, po czym weszliście do środka. Już przy samym wejściu czekał na was kelner, który zaprowadził was do stolika. Ku twojemu zdziwieniu, cała sala była pusta. Na środku stał tylko jeden stolik, a na nim świece i przygotowane sztućce oraz kieliszki. Obok stolika, w wiadrze, na krześle zakrytym białym płótnem, był szampan. Max, jak na mężczyznę przystało, odsunął ci krzesło i gestem ręki zaprosił abyś usiadła. Wykonałaś to. George usiadł na przeciw ciebie.
- Tęskniłem za tobą - powiedział i chwycił twoją dłoń.
- Ja tak samo - uśmiechnęłaś się do niego. Zatopiliście się w rozmowie. Tak wiele mieliście sobie do opowiedzenia. Max jednak nie chciał zdradzić, jakim sposobem udało mu się przylecieć do UK. Nie pytałaś go więcej o to, bo wiedziałaś, że to nic nie da.
Kelner przyniósł wam zamówienie. Zajadając się, dalej rozmawialiście. Śmiałaś się z żartów Max'a, które były jego specjałem.
Po skończonej kolacji, wyszliście z restauracji. Londyn opustoszał, ponieważ dochodziła północ. Zasiedzieliście się w restauracji.
Byłaś pewna, że wrócisz teraz z Max'em do domu, ale wcale nie szliście w tym kierunku. Poszliście na most Tower Bridge. Nocą wyglądał jeszcze piękniej. Stałaś wtulona w Max'a. Chłopak obejmował cię od tyłu. Milczeliście. Nie musieliście rozmawiać, wystarczała wam wasza obecność.
Równo o północy, do waszych uszu dobiegł dźwięk dzwonu z Big Bena. W tej samej chwili, Max oderwał się od ciebie. Spojrzałaś na niego zdziwiona, a ten klęknął przed tobą i złapał za rękę, wcześniej wyciągając z kieszeni małe, czerwone pudełeczko.
- Jula - Max lubił tak na ciebie mówić - jesteś miłością mojego życia, jesteś najważniejszą osobą dla mnie. Kocham cię i... - wziął głęboki wdech - Czy uszczęśliwisz mnie jeszcze bardziej i zostaniesz moją żoną? - Skończył. Stałaś i nie wiedziałaś co powiedzieć. W końcu zdałaś się na piskliwe tak. George wstał z kolan, założył ci pierścionek, a potem wpił się w twoje usta.
____________________
Tamtaradam! Kolejny imagin w moim wykonaniu i kolejny dupny. .___. Wybaczcie... Jakoś ostatnio straciłam wenę, jednak mam nadzieję, że nie zawiodłam was na dobre. :P Liczę na szczere opinie. ;)
Magda
Subskrybuj:
Posty (Atom)